Kilka lat wcześniej (Hao)
Hao Asakura już 500 lat temu zaplanował, że w kolejnym wcieleniu sam sobie stworzy wroga, a demon przyznał, że to dobry pomysł. Wróg musiał być takim, z którym da się dogadać, żeby był groźny kiedy i jak trzeba oraz żeby móc go kontrolować. Wydawało się to bardzo dobrym pomysłem, bo jeśli wszyscy będą znali wrogów Hao, to nie będzie im się chciało go atakować, a jeśli już, to będą dołączać do tej znanej grupy (bo dobrze żeby to była grupa, zbierze więcej niechętnych mu). To musiał być ktoś bystry, bo będzie musiał przekonać świat, że z nim walczy, ale że są i gorsze rzeczy... Przy tym zdolności aktorskie musiałby być na najwyższym poziomie, do tego właściwa osobowość, która łatwo ulega obsesjom...
Właśnie kiedy ponownie rozważał ten plan poznał Marco.
Kilka lat wcześniej (Marco)
Dobry Boże, ześlij na mnie swą mądrość i rozświetl ciemność, w której błądzę. Nie wiem, co robić. Twój świat, Panie, jest tak zepsuty. Miał być wspaniałym i idealnym miejscem, ale ludzie wszystko niszczą. Krzywdzą się, mordują, nie dostrzegają Twojej łaski i miłosierdzia. Tak bardzo chciałbym w Twoim imieniu naprawić wszystko i sprawić, że dobro zapanuje, ale, Panie, nie wiem jak. Sam nie mam dość sił. Ześlij Panie...
- Przepraszam, że przerywam panu modlitwę, ale czuję, że pan cierpi. Czy mogę pomóc? Mam na imię Jeanne.
Marco spojrzał na dziewczynę, która przy nim stanęła. Wydawała mu się tak jasna, że aż raziła w półmroku świątyni. Czy to możliwe, że jest odpowiedzią na jego modły?
- Przepraszam jeszcze raz, proszę, niech pan przyjdzie na spotkanie do kaplicy dziś o 18. Spotyka się tam grupa, która sobie pomaga... Pomożemy i panu.
Wtedy jeszcze nie wiedział, że wkrótce zostanie członkiem znanej na całym świecie grupy zwanej Wyrzutkami.
Kilka lat temu (Hao)
Od kilku godzin czekał na kogoś z tych dziwnych ludzi w bieli, którzy siedzieli w świątyni. Zastanawiał się ile może zająć modlitwa, ale nie tracił cierpliwości. Właściwie im dłużej się modlili, tym lepiej nadawali się do jego celu. Chyba że kłamstwo będzie im za bardzo przeszkadzać... Lub konszachty z demonem. Zaraz się dowie, bo ze świątyni właśnie wyszedł jeden z nich.
- Cześć! - zawołał zeskakując z drzewa. - Jestem Hao. Porozmawiamy? Mam propozycję.
- Mraco. - Blondyn wyciągnął rękę do Asakury. - Zawsze jestem gotów nieść dobro światu, więc jeśli go potrzebujesz, to z przyjemnością z tobą porozmawiam.
- Super. Mamy zbieżne cele, wy i ja, dlatego chciałbym połączyć siły.
- W naszych szeregach znajdzie się miejsce...
- Nie, nie. Mam własne szeregi. I moc, której nawet sobie nie wyobrażasz, szamanie. Podobnie jak wy chcę oczyścić świat z wszelkiego zła, ale mam wrogów. Wy też ich będziecie mieli, niezależnie od szlachetności celów. Dlatego chcę w pewien sposób połączyć siły.
Hao wiedział już, że Marco jest zainteresowany. Na pewno będą szczegóły budzące wątpliwości, ale te da się ominąć lub dostosować. Zapowiadał się piękny początek wspólnej pracy.
Teraz
Sufit taki piękny. Taki biały. Taki czysty. A ta ściana! Bielsza. Ani śladu zabrudzenia. Gładka. Idealna. No i podłoga, też cudna. Dopracowana, gładka, ładna...
Yoh nudził się coraz bardziej a zamknięcie zaczynało go doprowadzać do szału. Coraz częściej myślał nad zrobieniem jakiejś awantury, rozwaleniem kilku rzeczy, ale zawsze się hamował. Nie miał prawa do złości. Zasłużył na więzienie. Tylko że wolałby coś robić. Coś ciekawszego niż robienie brzuszków i gapienie się w sufit. Bezczynność była straszna.
Na korytarzu ktoś rozmawiał. Chyba będzie miał gości. Niespotykane zjawisko w domu Wyrzutków.
Nagle się poderwał z podłogi. Jeden z głosów brzmiał zupełnie jakby należał do... Nie. To niemożliwe. To nie może być on. Nie tutaj, nie w towarzystwie Wyrzutków, nie rozmawiający z nimi przyjaźnie, nie...
Drzwi się otworzyły.
- Witaj, braciszku.
~~~~
Jeśli ktoś ma pomysł jak poprawić pierwszy fragment, to proszę o sugestie. Mi już brakuje pomysłów :/
Krótko, ale następny rozdział będzie dłuższy, ciekawszy i w pełni współczesny. Za dwa tygodnie.
~~~~
Jeśli ktoś ma pomysł jak poprawić pierwszy fragment, to proszę o sugestie. Mi już brakuje pomysłów :/
Krótko, ale następny rozdział będzie dłuższy, ciekawszy i w pełni współczesny. Za dwa tygodnie.
Taaa...
OdpowiedzUsuńPrędkość żółwia, ale odnośnie pierwszego fragmentu i twojej prośby, lekko zmodyfikowałam takowy fragment i mam nadzieje, że jest ok.
Może Ci się spodoba, taka forma...
Hao Asakura wraz z demonem, już 500 lat temu zaplanowali, iż w kolejnym wcieleniu szaman sam sobie stworzy wroga. Ów osobnik musiał być takim, z którym da się dogadać, powinien potrafić udawać groźnego, kiedy sytuacja będzie tego wymagać oraz być łatwym do kontrolowania. Wydawało się to bardzo dobrym pomysłem, bo jeśli wszyscy będą znali wrogów Hao, to nikt nie będzie go atakować, a jeśli już, to będą dołączać do tej znanej grupy (bo dobrze by było, gdyby takowa organizacja zbierała dużo osób nieprzychylnych ognistemu szamanowi, którzy będą nieświadomi prawdziwego obrotu sprawy). To musiał być ktoś bystry, ponieważ będzie musiał umieć przekonać świat, że z nim walczy, ale że są i gorsze rzeczy... Przy tym jego zdolności aktorskie musiałyby być na najwyższym poziomie, do tego właściwa osobowość i umysł, który łatwo ulega obsesją...
Właśnie kiedy Hao ponownie rozważał ten plan poznał Marco.
Pozdrawiam i życzę weny :)
Dziękuję za propozycję! Przyznam, ze to też nie to, choć myślałam o takim bardziej reporterskim podejściu. Może kiedyś wrócę do tego fragmentu i coś wymyślę...
Usuń/Lien
UsuńO kurde! Nie spodziewałam się, że Hao zaplanuje coś takiego. XD Sam sobie wybrał wroga, a to szczwana bestia. Właściwie to pomysł całkiem dobry i, jak widać, skuteczny. Tyle osób dało się nabrać i przyznam, że nie sądziłam, iż kiedykolwiek Hao i Wyrzutki będą współpracować. Lubisz zaskakiwać czytelników. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Marco taki pobożny i w ogóle... xD Nic dziwnego, że jest zapatrzony w Jeanne jak w obrazek, skoro myśli, iż jest ona objawieniem.
Co za zło, tak się nie robi! Oni chcą zanudzić Yoh na śmierć... Jeszcze wszystko białe: ściany, sufit, podłoga. Cóż za wspaniała różnorodność! xD Czy Jeanne ma manię na punkcie koloru białego? :o
Ej, w takim momencie przerwać. :/ No, chociaż nie muszę czekać na kontynuację, wystarczy, że przeskoczę do kolejnego rozdziału. :)